czwartek, 24 kwietnia 2014

III Łzy w oczach.

Wracając do domu na nogach  (nie byłam w stanie jechać autobusem) myślałam ciągle o Tao. Co się stało,  że mnie nie pamięta? Czy tak się zmieniłam? Czy wziął sobie te słowa do serca? Nic się nie zmienił. Nie no, bardzo się zmienił - wyprzystojniał, urósł jeszcze, albo ja się skurczyłam, hehe. To było tak dawno... Miałam 16 lat, kiedy go poznałam. Było tak pięknie, tylko mój głupi wymysł, że za duża różnica wiekowa. Idąc tak drogą ciągle płakałam i nie mogłam się uspokoić. Każdy się na mnie patrzył. Nie dość, że z Europy, to jeszcze płacze. Miałam coś im wykrzyczeć, ale nie dałam rady. W końcu doszłam do domu. Włączyłam radio i poszłam do łazienki. Nalałam wody do wanny, spojrzałam w lustro - gdy tylko się zobaczyłam, to aż sama siebie się przestraszyłam! Po chwili zaczęłam się śmiać, bo byłam cała rozmazana. Ściągnęłam z siebie ubranie i weszłam do wanny. Potem zaczęłam nakładać na siebie różne kremy i inne duperele. Ciągle myślałam o nim, nie mogłam przestać. Na kolacje zrobiłam sobie chiński makaron, zjadłam i położyłam się do łózka. Szybko zasnęłam, bo moje oczy były zmęczone. Śniłam o nim, jak się zobaczyliśmy, ale ten sen zmienił się w koszmar, bo oczywiście musiałam wypowiedzieć te słowa. Chciałam się obudzić! W końcu zadzwonił budzik. Zaczęłam szykować się do pracy. Ubrałam czarne spodnie i granatowy t-shirt. Nałożyłam lekki makijaż. Zeszłam na dół i zjadłam szybkie śniadanie. Wzięłam torebkę i wyszłam. Musiałam spieszyć się na autobus, bo by mi odjechał. Za późno wyszłam, hehe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz